Towarzystwo Internistów Polskich
 
Prof. Eugeniusz Józef Kucharz: Internisty nie można zastąpić

Zobacz Stanowisko Towarzystwa Internistów Polskich w sprawie raportu NIK na temat opieki geriatrycznej w Polsce

Medycyna w każdej formie swej działalności jest ukierunkowana na człowieka. Jest typową nauką stosowaną, której wyniki są używane do zapobiegania chorobom oraz rozpoznawania i leczenia już powstałych chorób. Rozwój wiedzy i zakres umiejętności doprowadził do wyodrębnienia się wielu specjalności. Ostatnie pół wieku to lawinowy przyrost specjalności. Ich osiągnięcia są szeroko nagłośniane i społeczeństwo jest zafascynowane sukcesami specjalizacji medycznych. Z drugiej strony, jedynym obiektem skupiającym wysiłki lekarza jest cały człowiek, a nie jego narząd czy system. Chory człowiek to więcej niż suma chorujących narządów. Tym samym rozwój specjalizacji szczegółowych, mimo że w odczuciu społecznym pomniejszył rolę lekarza holistycznie pojmującego podejście do chorego, tak naprawdę uwypuklił jego potrzebę. Nigdy wcześniej lekarz internista nie był tak potrzebny, aby całościowo przeanalizować i rozwiązywać problemy pacjenta, jak teraz, w dobie szybkiego rozwoju specjalności szczegółowych.

W wielu krajach już to zauważono, a lekarze interniści, czasami nazywani generalistami czy hospitalistami, stanowią trzon medycyny zachowawczej. Jestem przekonany, że to nastąpi też i u nas, po przejściowym „urzeczeniu” specjalistami szczegółowymi. Oczywiście są oni potrzebni, ale jako konsultanci i lekarze spraw szczegółowych, a nie lekarze leczący chorego holistycznie.

Ze smutkiem odebrałem informację o zwiększonej śmiertelności starszych pacjentów leczonych w oddziałach chorób wewnętrznych w porównaniu do oddziałów geriatrycznych. Ze smutkiem, bo dla przeciętnego odbiorcy jest ona mocną sugestią, że interniści leczą gorzej, mniej efektywnie. Informacja opiera się na błędnych przesłankach, co wykazano w stanowisku Towarzystwa Internistów Polskich, ale ta już przekazana w świat wiadomość niezwykle szkodzi chorym. Interna spychana do drugiej linii w świadomości społecznej, a także w decyzjach płatnika świadczeń zdrowotnych nie może realizować swojego zadania - całościowej opieki medycznej nad chorym. Skutki już są widoczne, m. in. w kolejkach do specjalistów. Lekarz rodzinny, nie mogąc skierować chorego do internisty, wystawia mu kilka skierowań do specjalistów szczegółowych, co nie tylko stanowi obciążenie dla systemu lecznictwa, ale nie zapewnia choremu holistycznej opieki lekarskiej. Podobnie, oddziały geriatryczne często przyjmują chorych do „ustalenia kompleksowego leczenia osób starszych”, a chorzy w podeszłym wieku z ciężką wielochorobowością trafiają na oddział chorób wewnętrznych. To może stanowić dodatkowy mechanizm zwiększonej śmiertelności chorych w tych oddziałach. Preselekcja chorych, błędna interpretacja wyników statystycznych i inne działania zaowocowały niezwykle krzywdzącymi dla internistów wnioskami.

Rola internisty jest nie do zastąpienia w każdym systemie lecznictwa, bo wynika z istoty medycyny – leczenia całego chorego człowieka, a nie choroby narządu. Internistę można inaczej nazwać, można go nadmiernie krytykować, ale nie można go zastąpić, nawet zespołem specjalistów szczegółowych.

Wierzę, ze wyjaśnienie i sprostowanie błędnego wnioskowania porównującego oddziały chorób wewnętrznych i geriatrii nie tylko będzie próbą zakończenia powstałego nieporozumienia, ale być może stanie się punktem wyjścia do dyskusji o roli i miejscu interny w systemie opieki zdrowotnej. Wiele czynników wskazuje, że czasu na dyskusję i przeprowadzenie wynikających z niej zmian jest coraz mniej.